ŚWIATOPOGLĄD

Dziecko


Artykuły na temat wychowania dzieci

Wszystkim dzieciom życzę, aby spełniły się wasze najpiękniejsze i najlepsze marzenia

2008-10-17 Kałuski Bogusław
Czy urodzić dziecko? Ile dzieci urodzić? W jakim odstępie rodzić dzieci? W jakim wieku rodzić dzieci?

To są cztery pytania. Odpowiedź na to trzecie jest „najłatwiejsza”. Podpowiedź znajdujemy w praktyce społecznej w skali makro. Otóż widzimy, że dzieci do przedszkoli są brane, gdy mają 3 latka. Jest to wiek, gdy u dzieci pojawiają się kwalifikacje społeczne.

Dzieci młodsze niż 3 letnie zajmują się sobą, swoimi „zabawkami” i głównie osobami dorosłymi. Owszem, zajmują się też innymi dziećmi, lecz jest to mniej ważne. Natomiast dzieci około 3 letnie są dodatkowo zainteresowane kontaktami oraz interakcją z innymi dziećmi.

Ta zasada obowiązuje również między rodzeństwem. Małe dzieci, gdy różnica między nimi jest niewielka, raczej nie potrafią zorganizować się. Również wtedy, gdy dzieci równolegle dorastają, to niewielka różnica wiekowa nie pomaga. A więc, gdy jedno dziecko ma 5, a drugie 4, to i tak sytuacja nie poprawia się radykalnie (choć oczywiście zmienia się nieco ze względu na to, że dzieci mają odrobinę większą świadomość).

Można byłoby zatem powiedzieć, że społecznie sytuacja wydaje się lepsza, gdy rodzeństwo rodzi się w odstępie 3 lat. Dzieci wtedy lepiej się ze sobą dogadują, starsze mają chęć opiekowania się młodszym, a młodsze szukają opieki u starszych (u rówieśników nie). Matka wtedy może najpierw skoncentrować się na pierwszym dziecku, a potem, bogatsza o doświadczenie, może sprawniej zajmować się dwojgiem dzieci.

Uzupełnienie z dnia 29.08.2010:

Lecz istnieje jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Aspekt związku dziecka z matką. Owszem, dzieci 3 letnie zaczynają interesować się innymi dziećmi, ale wcale nie przestają traktować matki jako głównego punktu odniesienia i emocjonalnego schronienia.  Uspołecznianie dzieci 3 letnich przez oderwanie ich od matki na wiele godzin, a często na cały dzień odbywa się przez ignorowanie (nie branie pod uwagę, lekceważenie) oporu dziecka, najczęściej na siłę. Przedszkole jest jako tako dobrze znoszone dopiero przez dzieci 4 letnie (a i to nie przez wszystkie) wtedy, a i tak tylko wtedy, gdy trwa do 4 godzin dziennie, 2 - 3 dni w tygodniu. Ewidentnym wskaźnikiem tego, czy dziecko (w sensie emocjonalnym) dobrze znosi przedszkole jest to, czy choruje czy nie (tu trzeba również wymienić nieradzenie sobie dziecięcego systemu immunologicznego z nawałem bakterii i wirusów w grupie). - Dopiero dzieci w wieku szkolnym - i to aż około 9 letnie - w miarę dobrowolnie spędzają wiele godzin poza rodzicami (zauważmy, że one już ewidentnie mniej chorują!). To więc byłoby wskazówką do rodzenia w dużo większych odstępach czasu, niż jest to masowo praktykowane.

* * *

A teraz pytanie pierwsze: jak podjąć decyzje o urodzeniu dziecka? Po co rodzić i wychowywać dzieci? Zadawałem to pytanie wielu osobom. Zwykle wstrząsali ramionami i mówili coś w rodzaju, że to oczywiste. Tylko kilka osób potrafiło powiedzieć więcej niż jedno zdanie!

„Oczywiste” to wszystko jest jedynie dla systemu ubezpieczeń społecznych, bo gdy w państwie będzie dużo ludzi starych, a mało młodych, to nie będzie komu płacić składek i w systemie braknie pieniędzy na emerytury i renty dla starszych.

Na tej zasadzie można planować dzieci z myślą, że zaopiekują się rodzicami na starość. Taka kalkulacja miała sens kiedyś, w czasach gdy burze dziejowe były częste, w rodzinach tradycyjnie licznych, wielopokoleniowych, przy dużej umieralności dzieci, z dominującą pozycja pokolenia starszego. Teraz, gdy panuje trend, aby mieszkać osobno (rodziny atomowe), faktyczna pomoc ze strony dzieci ma miejsce tylko czasem, w niektórych rodzinach, gdzie relacje są serdeczne. Coraz częściej spada to na instytucje społeczne i przejawia się jako jak pomoc dochodząca oraz tzw. domy spokojnej starości, z których część ma charakter na poły szpitalny. Trzeba tu widzieć, że gdy rodzice szukają pomocy, to są w wieku około lat 70, a ich dzieci są wtedy około 50 letni. – Losy innych ludzi (w tym naszych dzieci) są niezbadane i choć to oczekiwanie jest bardzo ludzkie, to jednak trudno zakładać pewnik, że kiedyś dzieci będą nam służyć pomocą. Raczej trzeba myśleć o jak najdłuższym radzeniu sobie samodzielnie. Choć oczywiście człowiek jest naturą społeczną i zawsze widzi siebie wśród innych ludzi.

Wiele par decyduje się na urodzenie dziecka jakby „odruchowo”, a pytani, jak to będzie, odpowiada czymś w rodzaju popularnego kiedyś powiedzenia, że „jak starczy dla dwojga, to starczy dla trojga [itd.]”. – To trochę tak, jakby brać kredyt nie biorąc pod uwagę ryzyka, że sytuacja ekonomiczna rodziny, państwa i świata może podlegać wahaniom. - Wprawdzie nie jest tak, że wszystkie dzieci muszą żyć na poziomie lansowanym przez reklamy, jednak wiadomo, że większość rodziców, tak jak potrafi, chce zapewnić swym dzieciom przynajmniej standardowy start w dorosłe życie, a więc nie tylko jedzenie i ubrania, lecz również wykształcenie. Tak czy owak, należy przeprowadzić kalkulację z ołówkiem w ręku, najpierw samemu, a potem prosząc kogoś, kto ma starsze dzieci, o sprawdzenie, czy wpisaliśmy tam wszystkie koszta. – Rodzina myśląca o dziecku powinna czuć się bezpiecznie. - Szeroko rozumiane poczucie bezpieczeństwa rodziców umożliwia dzieciom rozkwit ich zdolności i talentów. Gdy rodzice są lękowo - agresywni , to również ich dzieci mają przynajmniej częściowo nadmierne skłonności defensywno - agresywne (jak kosodrzewina na górskim stoku, kłująca i pochylona). – Poczucie bezpieczeństwa to podstawa, choć oczywiście ze świadomością, że, w dziejach każdego człowieka i każdej grupy społecznej bywa nawet bardzo różnie, jeżeli rozpatrywać odcinki kilkudziesięcioletnie. Oznacza to, że zaufanie powinno być budowane nie tylko na stanie posiadania, lecz również, a nawet zwłaszcza, na zdolności pójścia z duchem czasów.

Istnieje wiele par, w których rodzą się dzieci z ukrytą intencją, żeby scalić parę. Albo dzieje się to z wyrafinowaniem, albo dochodzi do „przypadkowych” stosunków, pękają „pewne” prezerwatywy itp. – Jednak te świadome czy podświadome kalkulacje mało kiedy się sprawdzają, ponieważ urodzone wtedy dzieci, choć mogą niektórych powstrzymywać przed rozwodem, jednak nie poprawiają relacji między rodzicami. – Kolejność powinna być odwrotna. Najpierw trzeba uzdrowić relacje między partnerami, ustabilizować je, a następnie stawiać sobie pytanie o dziecko.

Są rodziny, w których dzieci pojawiają się, aby nasycić głód intensywnego fizycznego i psychicznego kontaktu z drugą osobą i / lub aby wypełnić pustkę indywidualnego wnętrza. – Lecz jest to płonna nadzieja. Żadne dzieci nie będą mogły sprostać temu oczekiwaniu, a dorosłym nie wystarczy to, co mogą dać im dzieci. Na dodatek, dzieci te, żyjąc w takim otoczeniu, przejmą istniejące w takiej rodzinie wzorce i potem same też utworzą rodziny zdeformowane psychicznie. – Tu więc ważna jest zasada, żeby decydować się na dzieci, gdy osobiście ma się poczucie sensu swego życia i spełniania się celów własnego życia. 

Wydaje mi się, że jedynym rozsądnym powodem tego, żeby urodzić dziecko jest bezinteresowny akt miłości, umożliwiający innej duszy przeżycie czasu na Ziemi. - A po co ta dusza ma żyć na Ziemi? - A po co my się tu urodziliśmy? Chyba od tego pytania trzeba zacząć. To już tak jest, że odpowiedź udzielona sobie samemu bywa pomocna w udzieleniu odpowiedzi komuś innemu.

* * *

A teraz pytanie drugie: ile dzieci urodzić? – Zacznę od tzw. społecznej nauki kościoła rzymsko-katolickiego. Mówiła ona, że dzieci powinno być przynajmniej czworo. Jedno może umrzeć z powodu chorób, jedno może trafić do stanu duchownego, jedno do wojska, a wtedy przynajmniej jedno obejmie schedę. – Takie zalecenie wynikało z mądrości historii dawnych wieków. A czy jest ono aktualne dzisiaj? Większość państw woli wpuszczać imigrantów z krajów biedniejszych, niż wspierać rozwój rodzin. – Decyzja konkretnych rodziców jest dzisiaj czymś zupełnie prywatnym, zależy od ich światopoglądu oraz wielu kryteriów, opisanych pokrótce wyżej.

Można się oczywiście zastanawiać, czy na świecie jest dużo osób, które mogą pozytywnie odpowiedzieć na omawiane tu kwestie. Czy to znaczy, że w większości mamy się powstrzymać od rodzenia dzieci? Cóż, Fortuna kołem się toczy, to trzeba wiedzieć jak 2 x 2. Lecz jest też bóg. Trzeba się modlić, aby pomagał. Choć oczywiście nie ma co zwalać wszystkiego na boga. Nawet jeżeli codziennie się modlimy, to również codziennie trzeba pracować i starać się samemu zrobić swoje. Trzeba dokańczać wykonanie życiowych zadań, które podjęliśmy. Czasem jest to wycofywanie się z zagalopowania, a czasem pójście naprzód.

Czy ja zachęcam do rodzenia dzieci? Myślę, że decydująca jest wewnętrzna potrzeba konkretnego człowieka i gotowość do bezinteresownego aktu miłości. To nie jest tak, że wszyscy muszą mieć dzieci. Skoro ktoś, mimo iż wykazywał wolę urodzenia dzieci, nie może ich mieć z jakichś powodów, mimo iż wykonał to, co jest właściwe w takiej sytuacji, to trzeba traktować to jako znak opatrznościowy w skali życia. Nie należy ulegać ani obyczajom, ani presjom rodzinnym czy społecznym. – Adoptowanie czyichś dzieci uważam za działanie najczęściej na siłę. Wyjątkiem jest adoptowanie autentycznych sierot, gdy oboje rodzice dziecka faktycznie nie żyją. Szerzej pisze o tym Bert Hellinger. 


* * *

Pozostało jeszcze pytanie czwarte, w jakim wieku powinno się rodzić dzieci, tzn. ile lat powinni mieć rodzice? Odpowiedź jest następująca. Można w każdym wieku, natomiast dobrym wskaźnikiem gotowości jest zadawanie sobie takich pytań, jak te wyżej, oraz precyzowanie własnych odpowiedzi na te pytania.

* * *

Uzupełnienie 2019.10.31
 

“Wszystko dobre, co się dobrze kończy”. - To powiedzenie powoduje, że “gdy wszystko się udało”, to nad wieloma problemami przeskakuje się do pilnych spraw codzienności, a lekcja wynikająca z trudności bywa lekceważona, zapominana i staje się niedostępna nie tylko dla nas samych, ale także dla innych, w tym dla naszych własnych dzieci.

Wzrastające możliwości diagnostyczne oraz interwencyjne medycyny wynikają z wielu względów: ciekawości uczonych, z racji biznesowych oraz ze starań niektórych państw o poprawę losu obywateli i zapewnienie przyrostu naturalnego (wobec gigantycznych kłopotów demograficznych całego Zachodu z USA włącznie). Pojawia się nowa aparatura i nowe metody. Np. badania usg, wykonywane przez sprawnego lekarza, coraz dokładniej określają tydzień ciąży.

Aby zajść w ciążę i aby poród się dobrze udał, na ciąży i porodzie trzeba się jednak po prostu znać. To nie jest coś, co się robi “po pracy” czy “przed pójściem spać”. To wymaga przeczytania dziesiatków artykułów (wiele jest dostępnych w Internecie) oraz przynajmniej kilku książek. Potrzebne jest oswojenie się z tematem. Tak jak ktoś, kto wykonuje prace pomocnicze, zanim zacznie pracować i wykonywać to właściwe. Jak zamiatanie podłogi u fryzjera czy krawcowej. Bez czytania, bez zapoznawania się z przypadkami innych osób, nie pojawią się pytania dotyczące nas samych.

Następnie potrzebny jest nam ktoś, z kim będziemy mogli o tym rozmawiać i stawiać pytania wynikające z lektur i przemyśleń. To powinien być ktoś fachowy, połóżna i ginekolog. Mam na myśli regularne spotkania przed ciążą i w trakcie ciąży, ale także po porodzie. Nie zostane zostaną rozpoznane potencjalne zagrożenia typowe w populacji czy w naszych własnych rodzinach.

Potrzebny jest też ktoś, kto będzie z nami w czasie porodu. Mam na myśli nie tylko męża, który zepewni wsparcie uczuciowe, ale także prywatną położną lub prywatnego ginekologa. Tak uważam, ponieważ od wielu osób słyszę, że personel oddziałów porodowych jest często przepracowany i nie jest w stanie poświęcić odpowiedniej ilość czasu i uwagi każdej rodzącej kobiecie.

To jest związane z wysokimi dodatkowymi kosztami, idącymi nawet w tysiące złotych i to się nam nie tyle “opłaci”, co być może oszczędzi nam kłopotów. Takie są realia. To nie jest inwestycja, lecz dbanie o BHP życia.

Przed porodem musi być całkowicie jasne:
- jakie jest położenie dziecka
- jaki jest prawidłowy termin rozwiązania
- jaki jest stan zdrowia i siły matki
- jakie są sposoby interwencji i pomocy w czasie porodu, gdyby pojawiły się niejasności i / lub trudności.

Warto znać historie porodów w rodzinie najbliższej i dalszej. Trzeba znać swoją sytuację medyczną i wiedzieć konkretnie - w razie czego - kto i co zrobi w czasie porodu, jak będzie przebiegać interwencja i ratowanie, a nie tylko polegać na optymistycznych zapewnieniach, że tu są przecież fachowcy.

Na wizyty warto chodzić z listą pytań spisanych na kartce i podczas rozmowy zapisywać odpowiedzi lekarza, ponieważ często są to informacje fachowe, które trudno odtworzyć precyzyjnie z pamięci.

I jeszcze jedno: kalulowanie z kartką i długopisem, czy stać nas na dziecko? To zupełnie do mnie nie przemawia. - Dawno już byśmy wyginęli.

Poza tym, dopiero po narodzinach dziecka zmienia się dynamika rodziny i okazuje się, że pewne rzeczy przestajemy robić (także: kupować czy w ogóle potrzebować). Po prostu odchodzą.

Drugie dziecko potrzebuje znacznie mniejszych nakładów. Wiele rzeczy już jest (sprzęty, jak wózek, łóżeczko, ubrania), a dwojka dzieci nie potrzebuje dwa razy tyle zabawaek co jedno itp.

Bywa, że dzieci z małą różnicą wieku nawiazują bliskie relacje ze swoim rodzeństwem i to na całe życie. Relacje, których nie można niczym zastąpić. A i starość jest po prostu milsza gdy ma się dzieci, wnuki itp. Nie dla każdego, ale dla wielu.


* * *

Ja mam 60 lat i jestem ojcem dwojga dzieci. Kocham je i czuję się kochany. Jak każdy człowiek, mam już za sobą pewną ilość perypetii życiowych i związane z tym doświadczenia. Swoje refleksje publikuję po to, aby, przez pisemne formułowanie myśli, lepiej je sobie samemu uświadamiać oraz aby innym ułatwić podejmowanie decyzji.


* * *

A propos "głodu" zobacz: 
Głód. Różne postaci głodu. Głód obecności, dotyku, seksu: 
http://www.swiatopoglad.kaluski.biz/psychologia.php?id=49

na górę